Wczasy z dzieckiem: Żabek na coursingu #1
Też macie gęsią skórkę jak tylko pomyślicie, że macie się spakować na weekend z dzieckiem? Dodajcie jeszcze do tego psa. I męża. Ma-Sa-Kra. Pakowałam nas cały dzień, a powinnam cały tydzień, żeby to miało ręce i nogi. Siebie i Szanownego Małżonka spakowałam w jedną torbę. Sunię w jedną torbę. Żabka w dwie. Każda wielkości kontenera.
O czym nie możemy zapomnieć wyjeżdżając na wczasy z dzieckiem?
- Łóżeczko turystyczne – jeśli w miejscu do którego jedziemy nie ma.
- Pieluchy – więcej niż nam się wydaje, zwłaszcza jeśli jedziemy w puszczę, w której nie ma sklepu.
- Chusteczki nawilżane – kilka paczek, bo ostatecznie zaczniesz je używać nie tylko do tyłka pociechy, ale również do swoich łapek, karku, twarzy czy nawet pach – jak wybierasz się na polanę zwłaszcza.
- Krem do tyłka – polecam małe próbki, zajmują mniej miejsca.
- Krem chroniący przed słońcem (latem), wiatrem i mrozem (zimą) – jeśli chodzi o ochronę przed słońcem, to nasza pediatra zaleciła smarować wrażliwe miejsca 50-tką, a nogi czy ręce wystawić na jakieś 15 minut bez filtra – żeby witaminę D wciągnęła skóra, a następnie tam jakaś 20-tka wystarczy. Uważajmy na najtańsze kremy „no-name” – może się okazać, że wcale nie chronią.
- Wodę morską do noska.
- Coś przeciwbólowego/przeciwgorączkowego.
- Żel na ząbkowanie.
- Kocyk – niezależnie od pory roku, zawsze się przydaje.
- Śpiworek do spania, poduszka.
- Zabawki.
- Wszystko co niezbędne do karmienia: parę butelek, mleko, wodę, obiadki, deserki, śliniaczki, łyżeczki.
- Wózek, torbę do wózka.
- Podkład do przewijania.
- Pieluchy tetrowe.
- Smoczki.
- Akcesoria do kąpieli: szampon, żel (najlepiej małe próbki), ręcznik.
- Stos ubrań na przebranie, na każdą możliwą zmianę pogodową…
Jak sobie radzić w samochodzie.
- Jeśli trafia się tak jak nam, podróż w upalny weekend, to bez klimatyzacji ani rusz. Inaczej dziecko nam się zagotuje wciśnięte w fotelik. My najpierw schładzamy samochód i dopiero po tym ładujemy do niego Żabka.
- Koniecznie zamontować osłonę przeciw-słoneczną na okno, bo pociechę szlag trafi jak będzie mu świecić.
- Regularnie poić dziecię, co by się nam nie odwodniło.
- Mieć przygotowane różne zabawki, żeby umilić czas i odwrócić uwagę od ewentualnych niedogodności.
- Pod żadnym pozorem nie jechać z dzieckiem poza fotelikiem – nawet jak wydziera się w niebogłosy. Lepiej zatrzymać się i zrobić przerwę na rozprostowanie kości.
Nasza podróż w jedną stronę trwała 4 godziny – jadąc tam, wyjechaliśmy dość późno i Żabek szybko zasnął przesypiając całą trasę. Natomiast wracaliśmy w pełnym słońcu, z przerwami i Junior zmęczony weekendem był już dosyć marudny, bo miał problem z zaśnięciem (jasno, ciepło, niewygodnie…) Pomocne okazało się zasłonięcie oczu ręką i delikatne kołysanie głowy. Po chwili już głośno chrapał.
Jak sobie radzić w hotelu.
Dla Żabka nocleg w innym miejscu nie stanowi problemu i grzecznie spał w łóżeczku turystycznym. Pierwszy hotel w którym się zatrzymaliśmy to był właściwie dwór. Wybraliśmy go, bo był blisko coursingu. I mimo, że dwór ma potencjał, to niestety okazał się strasznie zapuszczony. Brudno, stare koszmarne łazienki, ciężka pościel. Okropne meble. Komuna w pełni. Brak Wi-Fi. Mało tego – brak zasięgu. Zasłoniłam kapą okna, żeby słońce nie grzało i cieszyłam się, że to tylko parę godzin snu. Niestety fantastyczna obsługa nie pomogła i rano uciekliśmy tak szybko jak się dało. Brudni, bo strach wejść pod prysznic…
Na noc po zawodach wybraliśmy się do hotelu z Poznaniu. W promocji udało mi się znaleźć pokój za pół ceny w 4-gwiazdkowym hotelu. Mina Pań recepcjonistek bezcenna, jak weszliśmy umęczeni, brudni, spoceni, zawaleni bagażami, z psem i uśmiechniętym od ucha do ucha niemowlakiem, tłumacząc się na wstępnie, że my z coursingu (chociaż to tłumaczenie miałoby sens jakbyśmy sami w nim biegli – bo tak też wyglądaliśmy).. Żałuję, że wanny były w pokojach o podwyższonym standardzie, bo byłoby łatwiej się wypluskać… Ale daliśmy radę z Żabkiem pod prysznicem. Pokój rewelacyjny! Jak to człowiek szybko się do luksusu przyzwyczaja… Łazienka piękna, łóżko prze-wygodne, klimatyzacja (!) – wszyscy spaliśmy jak króliska.
To tak wstępem. >>Tutaj<< możecie przeczytać:
- Na czym polega coursing?
- Jak radzić sobie z dzieckiem na polanie w upalny dzień?
- Co się stało z naszą sunią odkąd powiększyło się stado?
I zobaczyć fotorelację z wyjazdu.