Wszechwiedzący czterolatek.
Będąc na końcówce ciąży i tuż po porodzie, trochę tematycznie zaniedbałam sprawy związane z moim czteroletnim Przedszkolakiem. A przecież u niego też się dzieje! Teraz na przykład dzieje się tyle, że doprowadza nas do szału tym, że ma być tak jak on chce – bo przecież on wie najlepiej!
Większość naszych dialogów wygląda następująco:
[Żabek płacze]
– Żabko, nie płacz…
[Żabek – płacząc]
– Ja wcale nie płaczęęęęęęę!!!
[Żabek się obraża]
– Ale dlaczego się obrażasz?
[Żabek krzyżując ręce, robiąc podkówkę i odwracając się]
– WCALE SIĘ NIE OBRAŻAM!!!
– Kochanie, jak się będziesz tak zachowywał, to nigdzie nie pójdziemy.
– PÓJDZIEMY!
No i można by tak w nieskończoność.
Z jednej strony trochę mnie to bawi, z drugiej trochę irytuje. Bo oczywiście nie ma mowy o jakiejś konstrukcyjnej rozmowie. Sama z natury, jak się okazało po urodzeniu Żabka, mam w sobie dość sporo cierpliwości do różnych zachowań i raczej się nimi bardzo nie przejmuję i nie biorę do siebie „zaczepek czterolatka”. Albo trochę odpuszczam z uśmiechem na twarzy, albo daję mu czas na wyrażenie swoich emocji, po czym (jak już „dojrzeje”) przytulam i próbuję coś wytłumaczyć (wiedząc, że skutek tego będzie marny i jeszcze z milion razy będę musiała to powtórzyć), a na koniec – otwieram książkę, która zawsze potrafi mnie pocieszyć:
Fakt, raz się zdarzyło, że Żabek mi uciekł. I jak widać mam dużo szczęścia, bo nie wykazuje agresywnych zachowań, za to potrafi być go wszędzie pełno! Skacze, wdrapuje się na kanapę, biega i uwielbia się szamotać. Oczywiście zawsze musi być pierwszy i najlepszy, co bywa bardzo męczące. Ten „niemądry” śmiech też już poznałam. Jak i różne „nowe słowa” przywleczone z przedszkola…
Bo prawda jest taka, że poza tym, że musimy sobie jakoś radzić w takiej sytuacji, to dzieci z tego wyrosną. To moje ulubione życiowe zdanie: „WYROŚNIE Z TEGO”. Jest ono napełnione nadzieją po same brzegi, szkoda tylko, że jeszcze nie zawiera w sobie informacji KIEDY TO NASTĄPI.
Niestety nie ma złotego środka na wszechwiedzące czterolatki, bo każde dziecko jest inne, każde na swój sposób charakterne. Oczywiście nie chodzi o to, żeby dać sobie wejść na głowę, czy przyznawać czterolatkowi we wszystkim rację…
Na pewno warto uświadomić sobie, że następuje pewien etap rozwojowy, który czegoś te nasze dzieci uczy. A jak już to sobie uświadomimy, to z większym spokojem będziemy stawiać czoła, tym czteroletnim fochom i mądrościom. Może nawet uda nam się nie zniżyć do ich poziomu i pozostać w tym czasie dorosłym… :)
A co słychać na Instagramie?
Please check your feed, the data was entered incorrectly.
- 3 January 2018
- No Comments
- bunt, dziecko, porady, rozwój, wychowanie