Wujek na warcie.
Matka zapisała się na konferencję i bardzo zależało jej, żeby się na niej pojawić. Ale pojawiły się schody. Okazało się, że Szanowny Małżonek musiał udać się w tym czasie w delegację, a Babcia niestety miała już plany…
Matka, nie licząc na odpowiedź pozytywną, zapytała Wujka S. czy skoro ona wraz z Ciocią S. chce wybrać się na konferencję, to czy on byłby na tyle odważny by podjąć się wieczornej opieki nad Żabkiem. I ku jej zaskoczeniu, Wujek powiedział: TAK! I tak to się zaczęło…
TYLKO NIE KUPA!
Wiecie, że kupa Twojego dziecka „nie śmierdzi” – Wujek S. nie ma dziecka, ani styczności z cudzą kupą (poza tą psią) na co dzień. Nie chciałam, więc aby Żabek postawił go w sytuacji, w której Wujek S. mógłby zemdleć przy przewijaku. I jak na złość, od rana, pomimo moich usilnych próśb, kupy ani widu ani słychu. Już myślałam, że Wujek S. ma naprawdę sporego pecha. Ale dosłownie na 10 minut przed przybyciem Wujka S. kupa się pojawiła! Nie pamiętam kiedy tak się cieszyłam z tego faktu.
SZYBKA ZMIANA WARTY
Wujek S. przyjechał dość późno, więc matka zdążyła jedynie w biegu pokazać gdzie jest kaszka i powiedzieć, że w razie płaczu wystarczy Żabka do kuchni wpuścić – otwieranie i zamykani szafek jest dobre na wszelakie zło. Nic więcej nie musiała przekazywać, zostawiła listę i poleciała. Ostatecznie planowała wrócić przed porą spania. Ale konferencja się przedłużyła i matka, wiedząc, że Wujek S. doskonale sobie daje radę i jest bardzo dzielny, poprosiła nieśmiało, aby Żabka przebrał i położył…
USYPIANIE PRZEZ SMS
Matka bardzo się martwiła… o Wujka S. Więc postanowiła sms-owo upewnić się, że wszystko jest w porządku. Nasz dialog wyglądał następująco i sprawił, że się popłakałam… ze śmiechu:
[kolorem czerwonym zaznaczone są moje myśli, a nie faktyczna treść wiadomości]
(W)ujek S.: Gdzie mokrą pieluchę?
(M)atka: Do kosza po prostu, położyłeś go spać?!
(W): Leży i słucha kubusia… zobaczymy co z tego będzie ;)
(M): Ale ze smoczkiem? Bo jak tak to dobrze będzie ;) Daj znać jak zaśnie.
(W): Nianię jak się odpala? Chyba kabla potrzeba.
(M): Na górze [mając na myśli górę urządzenia] jest przycisk to go przytrzymaj, jest naładowana.
(M): Działa? W razie czego kabel jest w mojej sypialni, no ale chyba znajdziesz przycisk ON?
(M): DZIAŁA?! :P
(W): Ciiii. Na górze powiedziałaś i poszedłem do kamery ;)))) [to znaczy na piętro do pokoju Żabka… pierwsze łzy poleciały]
(W): Jest git. Poza tym, że Wojtek macha poduchą.
(M): Yyyy, ale Wojtuś nie ma poduszki! Śpi na płasko…? [w sensie bez poduszki]
(W): Nie… w kącie na boku ;) Się wierci, ale nie krzyczy ;) [potem się dowiedziałam, że Wujek poszedł, przekręcić Żabka z brzuszka, żeby spał „na płasko” – kolejne łzy]
Widząc jak płaczę – nie wiedząc, czy ze śmiechu, czy ze stresu, Ciocia S. przejęła telefon:
(C)iocia S: Tu Ciocia S. Hania się stresuje. Gdzie śpi Wojtek?
(C): Powinien być w łóżeczku, w którym nie ma poduszki.
(W): Niech się nie stresi, śpi w swoim kojcu, obok przewijaka. W śpiworku.
(W): Jest chill non stop patrzę, nawet mu nogi umyłem. To nie poduszka tylko zabawka, sory. [Żabek zabawek w łóżeczku też nie ma, bo wszystkie wyrzuca…]
(W): Jak cokolwiek będzie to dam znać. Byle kichnięcie zamelduję :) Mam go na podglądzie non stop.
(M): Ok. Już nawet nie chcę nic wiedzieć. :D
Kiedy wróciłam Żabek słodko spał. Uważam, że Wujek S. dokonał super roboty – nie każdy Facet odważyłby się zostać z tak małym dzieckiem. A ja się bardziej stresowałam tym, że Żabek wykończy Wujka S. – bo do samego Wujka mam bezgraniczne zaufanie i wiedziałam, że Żabek jest z nim bezpieczny. Może niekoniecznie czysty, ale bezpieczny.
Ale jak rano przebierałam Żabka, to uśmiechnęłam się po raz kolejny… Pielucha zaciśnięta tak, że rzepy na siebie nachodziły – na szczęście Żabkowi nawet to nie przeszkodziło w przespaniu całej nocy… A ta tajemnicza poduszko-zabawka, okazała się być taką poduszką-owieczką, która spadła z przewijaka…
Wujkowi S. z całego serca dziękuję, bo matka z Ciocią S. spędziła bardzo miło czas na konferencji. Umalowała się, ubrała ładnie i w ogóle… A potem jeszcze z Ciocią S. i Ciocią Cz. się winka napiła. Taki wujek to skarb – a ja mam to szczęście, że Żabek ma więcej takich Wujków, co to się nie boją i doskonale sobie radzą – więc dziękuję im wszystkim (Wujek S, Wujek Z, Wujek W – to zwłaszcza o Was mowa!). O Ciociach nie wspomnę, bo to kobiety i im łatwiej. Ale publicznie obiecuję zajmować się potomstwem wymienionych Wujków z takim samym zaangażowaniem, z jakim oni pomagają mi z Żabkiem, jak Szanowny Małżonek akurat nie może.
A na koniec mam dla Was bonusa. Wywiad przeprowadzony z samym Wujkiem S.! Bardzo proszę, oto opieka nad dzieckiem z męskiego punktu widzenia:
- Co najbardziej zaskoczyło Cię tego wieczora?
Mnie?! Mnie nic nie zaskoczyło! Wojtek to nieźle zaskoczony był…co to za brodacz zamiast mamy/taty się nim zajmuje, czemu ten gość próbuje mnie rozebrać skoro nie ma pojęcia gdzie jest góra czy dół śpioszków (prawdziwa historia…wsadziłem rączki i coś mi nóżki nie wchodziły…ale jednak po 2 minutach okazało się, że wszystko gra…:) jak się pieluchę nakłada i czemu tyle mam czekać na posiłek..przecież płaczę! To znaczy, że jestem głodny teraz, już!
- Czego najbardziej się obawiałeś?
Wszelkie obawy minęły w momencie kiedy matka zapowiedziała, że „paczka musztardowa” w pieluszce już wylądowała przed moim przyjściem – dla mnie to był synonim udanego wieczoru z Wojtkiem. Obrzydliwy to ja nie jestem, ale wolę uczyć się zmiany pieluchy w mokrych warunkach, a nie śmierdzących warunkach…czuję, że ładunek mógłbym zgubić na siebie… Przykład – po zdjęciu pieluchy konsternacja…yyy kiedyś tu był pojemnik na taki sprzęt…shit, co teraz z tym fantem zrobić skoro go nie ma…:)
- Co zrobiłeś jak Żabek płakał?
I tu zauwazyć należy, że Żabek był „w miarę grzeczny”…no dobra, chciałbym by był w miarę grzeczny – zdarzyło mu się popłakać i wtedy magiczne szafeczki szły w ruch. Otwórz, zamknij, otwórz, zamknij…najgorsze w tej zabawie była moja wyobraźnia…co 3 sekundy widziałem paluchy przytrzaśnięte i mało zawału nie dostawałem… ale z dwojga złego mój stres jest mniej ważny niż płacz dziecka…wziąłem to na klatę, po męsku!
- Denerwowałeś się?
Nieeee, wcale mnie nie stresowały przycięte palce przez szafki, to jak Wojtek już spał… śpi… ale jakoś cicho, może się udusił, może coś się stało….teraz z perspektywy czasu myślę sobie – no głupek, a co ma chrapać jak ja?? Logiczne, że śpi po cichu, a nie jak parowóz :) Chociaż nadal uważam, ze bardziej denerwowała się Matka, która miała akurat wychodne… jest to dziwny stan rzeczy, ale zrozumiały :)
- Jak spędziliście czas?
A było spoko, graliśmy w playstation, uczyłem Wojtka grać w rzutki, sprawdzaliśmy czy da radę jeździć na psach… takie tam standardowe zabawy dziecięce. Niestety za zimno było by iść postrzelać petardami….:>
- Największe wyzwanie?
Zabić czas z Wojtkiem tak, by nie było siniaka, a został sam uśmiech – udało się z nawiązką bo spał jak aniołek, zmęczony! :)
Ogólnie polecam takie weekendowe przygody – ciotka to jak, kiedy wpadać mam znowu? Tym razem pogramy z Wojtkiem w pokera i może wyskoczymy pojeździć motorem…:)
*proszę nie brać wszystkiego na serio, serio! ;)
- 11 March 2015
- 20 komentarzy
- dziecko, matka, przyjaciele