#TOP7: Zagrożenia związane z macierzyństwem.
Aby umilić nam ten poniedziałkowy poranek, przedstawiam Wam najpoważniejsze zagrożenia związane z macierzyństwem. Żeby nie było, że nie ostrzegałam, bo macierzyństwo to naprawdę sport ekstremalny…
1. Poparzenia.
Już widzisz jak dziecko zbliża swoje małe, delikatne łapki, do rozgrzanego do czerwoności garnka z wrzątkiem. Zamiast złapać dziecko, łapiesz bez zastanowienia za garnek i odrzucasz… poparzona. Często sprawdzasz potrawy, czy oby nie za gorące dla Potomka. Często są za gorące i to Twoje podniebienie się o tym przekona.
2. Wybite zęby.
Że dziecko nie ma wyczucia, to nic nadzwyczajnego. Ale ile razy trzeba oberwać z całym impetem w twarz, żeby zapamiętać, że cokolwiek by się nie działo – nie należy trzymać głowy na wysokości głowy dziecka. Dziecku zajmuje parę sekund, żeby w przypływie niezadowolenia, odrzuć całe ciało wraz z dużą, ciężką głową w łuku, do tyłu – naruszając lub nawet wybijając rodzicowi przy okazji parę zębów.
3. Pęknięcia kości.
Czasami wystarczy całus na dobranoc – Ty się pochylasz, a Potomek radośnie podskakuje. Znasz finał, więc bądź czujna, bo dziecięce kończyny oraz głowa są w ciągłym ruchu i o dziwo mają w sobie wystarczająco siły, by złamać Ci nos.
4. Choroby zakaźne.
Nie chorowałaś w dzieciństwie na ospę? Bez obaw, dziecko przywlecze Ci ją z przedszkola. Zanim zaprowadzisz swoją pociechę do żłobka lub przedszkola, najpierw zapoznaj się w teorii ze wszystkimi chorobami zakaźnymi występującymi w Twoim otoczeniu, bo możesz być pewna, że z większością z nich zapoznasz się bliżej dzięki wszystkim słodkim buziakom, które otrzymujesz w drzwiach żłobka czy przedszkola.
5. Skleroza.
Zostało dowiedzione naukowo, że kobiety w ciąży, w związku ze zmianami hormonalnymi mają problemy z pamięcią. Osobiście już ponad półtora roku nie jestem w ciąży, ale jakoś nie widzę poprawy w tej kwestii… Ma to swoje plusy, jak zapominam dlaczego się wściekałam. Natomiast przestaje być zabawnie jak zapomnę gdzie zostawiłam klucze i telefon.
6. Nerwica.
Nawet największą ostoję spokoju okazjonalnie trafia szlag. Na przykład, gdy po raz setny słyszysz “nie” prosząc o założenie butów przed wyjściem. Albo, gdy po raz setny zabraniasz jedzenia psiej karmy. Albo, gdy po raz setny bez powodu dostajesz po twarzy. Cóż. Melisa i/lub lampka wina potrafią zdziałać cuda…
7. Depresja.
Jeśli nie dopadnie zaraz po porodzie, to niestety, ale pewnie nie raz da o sobie znać w późniejszym czasie. Na przykład podczas smutnych, deszczowych jesiennych dni, gdy nie możecie wyjść z domu, a dziecko roznosi energia i niezadowolenie. Również może się pojawić w okolicach skoków rozwojowych, kolek, buntu 2latka, 3latka czy 4latka. Radzić sobie z nią można jak z nerwicą. Na szczęście przechodzi – przy pierwszym “mama”, “kocham”, buziakach, uściskach oraz nowych umiejętnościach, gdy duma rozpiera matczyne serce.
- 3 August 2015
- 8 komentarzy
- #top7, bezpieczeństwo, dziecko, matka, ojciec